×
POPUP!
Ilustracja: Godło Państwowe
Flaga unii

Tu wizje
nabierają
kształtu!

PolskiAngielskiNiemiecki

Z prasy: Piotr Głowski o trzeciej strefie i nie tylko - wywiad Agnieszki Świderskiej
27.11.2017

Drukuj

Piotr Głowski opowiedział Agnieszce Świderskiej, dziennikarce Tygodnika Pilskiego o trzeciej strefie przemysłowej, powrocie poligrafii do Piły, komforcie mieszkańców, który nie ma wpływu na przemysłowy rozwój miasta i planach związanych z pilskim lotniskiem. Publikujemy wywiad, który ukazał się w jednym z listopadowych numerów Tygodnika Pilskiego. 

Ponad 20 milionów złotych miasto zainwestuje w infrastrukturę w nowej strefie przemysłowej w rejonie Krzywej i Długosza. Kiedy zaczęło się myślenie o niej jako strefie?

Już podczas prac nad strefą przy Wawelskiej zaczęliśmy myśleć już o drugiej, a nawet o trzeciej strefie. Gdzie? Z lokalizacją w rejonie Krzywej i Długosza nie było problemu, bo studium zagospodarowania przestrzennego przewidywało tam strefę przemysłową. Takie inwestycje wymagają wieloletnich przygotowań. I  te przygotowania w przypadku Krzywej i Długosza są już dość mocno zaawansowane. Czekamy  tylko na pozwolenie na budowę, żeby ruszyć z pracami. Na Wawelskiej wchodziliśmy w ściernisko. Na Krzywej i Długosza przemysł już jest, ale brakuje tam infrastruktury drogowej dobrej jakości. Na pewno będziemy musieli przebudować wyjazd z tego rejonu, i to zarówno skrzyżowanie Krzywej z Długosza, jak i skrzyżowanie z Wojska Polskiego, gdzie planujemy nowe duże rozwiązanie komunikacyjne. Powstanie też zupełnie nowa ulica Zachodnia, która będzie przecinać całą strefę. 

Jak nowa strefa wpisze się w miasto? Jak bardzo je zmieni?

Staramy się bardzo mocno koordynować politykę przestrzenną. Idzie nam to dość dobrze, co widać po centrum miasta,  z którego udało się wyprowadzić cały uciążliwy przemysł. W miejscach poprzemysłowych jak chociażby na Okrzei chcemy, by powstały bloki mieszkalne, albowiem popyt na mieszkania w Pile jest bardzo wysoki. Strefy przemysłowe powinny być lokalizowane na obrzeżach miast – tam nie są uciążliwe dla mieszkańców i nie przeszkadzają w ich codziennym życiu. Staramy się, żeby te wszystkie efekty uboczne przemysłu w postaci zanieczyszczeń, uciążliwych zapachów czy hałasu zostały właśnie przeniesione na obrzeża miasta.

Mamy nawet takie propozycje inwestycji, z których rezygnujemy, że względu na ich uciążliwość. Pomagamy takim inwestorom znaleźć inną, dogodną lokalizację w pobliżu, ale z dala od miasta. W rejonie Krzywej i Długosza zlokalizowany jest głównie przemysł poligraficzny, który ma się tam rozwijać, a jak wiemy nie należy on do tych z gatunku uciążliwych.

A co z trzecią strefą, o której wspomniał Pan na początku rozmowy. 

Czekamy na przejęcie, a właściwie odzyskanie przez Piłę lotniska, albowiem chodzi o strefę, która powstanie wokół lotniska. W pierwszej kolejności chcemy aby zarówno lotnisko , jak i tereny okołolotniskowe to jest  prawie 100 hektarów, zachowały swój lotniczy charakter. Jest to bowiem szansa na rozwój w Pile tzw. general aviation, czyli najprężniej rozwijającego  się na świecie sektora lotnictwa prywatnego.

Dlatego przeznaczeniem tej 3 strefy byłaby obsługa techniczna samolotów  - naprawy i serwis czy działalność związana z małym cargo. W Polsce miejsca, gdzie można wylądować i zjechać do takiej strefy można policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku są bardzo drogie, bo funkcjonując przy portach lotniczych muszą w swoje usługi wliczyć też koszty operacji lotniczych jak start czy lądowanie. U nas zarówno koszt prowadzenia takiej firmy jak i świadczonych przez nie usług będzie zdecydowanie niższy. Już teraz na lotnisku ląduje bardzo dużo samolotów, bo opłaca im się tankować w Pile,  gdyż nie muszą płacić za operację lotniczą tylko za paliwo. Zyskuje na tym również Aeroklub Ziemi Pilskiej.

Warto walczyć o lotnisko?

To, co się wydarzyło, czyli jego zwrot przez powiat pilski Skarbowi Państwa, to był sabotaż jeżeli chodzi o rozwój miasta. Dobitnie pokazuje to sama wartość darowizny, która grubo przekroczy 100 milionów złotych. A los lotniska, gdybyśmy nie zareagowali, byłby przesądzony. Wojsko sprzedawało podobne obiekty, więc trafiłoby ono w ręce prywatne, a mieliśmy sygnały, że jest co najmniej jedna osoba zainteresowana. Drugi scenariusz to lotnisko pozbawione funkcji lotniczej i sprzedawane na metry kwadratowe. Była dość duża grupa osób zainteresowanych takim rozwojem wypadków, bo stosunkowo za nieduże pieniądze dostaliby w swoje ręce teren znacznie poniżej jego prawdziwej wartości.

Czy na pewno strefa związana z obsługą lotnictwa prywatnego będzie skazana na sukces?

Takie strefy funkcjonują w całej Europie Zachodniej . Działają z powodzeniem, choć daleko im do standardu, jaki my będziemy mieć, bo bardzo często nie mają nawet utwardzonego pasa startowego. I w tym właśnie naszym pilskim pasie startowym, tkwi szansa na coś więcej niż typowe lotnisko general aviation, na którym lądują nieduże samoloty. My możemy przyjąć większe samoloty, a nawet odrzutowce. Lotnisko jest bardzo ważne i to naprawdę nasze okno na świat. I nawet jeżeli 99 procent mieszkańców Piły nie skorzysta z niego w sposób bezpośredni (jako użytkownik), to 99 procent na nim skorzysta w sposób pośredni. W postaci choćby miejsc pracy, bo w Pile i jej okolicach pracuje kilka tysięcy ludzi, zatrudnionych w firmach, które korzystają z lotniska. My dostajemy od nich setki tysięcy złotych w postaci podatków od nieruchomości. Samolotami przylatują do Piły również ich kontrahenci. Z powyższych względów lotnisko mocno nas wyróżnia na mapie całej Polski.

Kiedy zaczniemy mówić o strefie przy miejskim lotnisku?

Jesteśmy już bardzo blisko odzyskania lotniska, będąc na etapie ustalania z Wojewodą Wielkopolskim ostatnich szczegółów. Jak tylko akt notarialny zostanie podpisany od razu zabieramy się do planów zagospodarowania. Te tereny to wciąż biała plama na mapie Piły i już najwyższy czas ją wypełnić.

 

aut. Agnieszka Świderska, Tygodnik Pilski
http://pila.naszemiasto.pl/artykul/rozmowa-tygodnika-piotr-glowski-oddanie-lotniska-to-byl,4326443,art,t,id,tm.html

Partnerzy