Niedźwiedzia przysługa dla kota?
24.03.2021

W pilskim schronisku „Miluszków” mieszkają nie tylko psy, ale również koty. Jest ich obecnie 56, ale przyjęto ich do schroniska w ciągu ubiegłego roku aż 170.  Nie wszyscy miauczący przyjaciele, którzy tu trafili, naprawdę potrzebowali pomocy. Dlaczego?

- Wokół nas żyje wiele kotów które są wolno żyjące. I nie powinno się im tej wolności odbierać tylko dlatego, że nam wydaje się, że lepiej by im było w towarzystwie człowieka - przypomina Alicja Dorsch, prezes pilskiego schroniska. I zaraz dodaje: - Oczywiście nie oznacza to, że nie można takim kotom pomagać. Trzeba to robić, tylko mądrze.



JAK MĄDRZE POMAGAĆ?

Mądrze, czyli jak? Żeby to wiedzieć, najpierw warto poznać jakie koty spotykamy na naszych ulicach.

Pierwsza grupa to właśnie koty wolno żyjące, czyli takie, które urodziły się jako dzikie, wybrały sobie określony teren i na nim bytują, chętnie korzystając z pomocy człowieka w kwestii jedzenia. Nie są to jednak koty „domowe”, oswojone. Jak sama nazwa mówi, to koty WOLNE i tę wolność z pewnością bardzo sobie cenią. Co więcej – takie koty mają do tej wolności prawo, co nawet zapisano w ustawie (Artykuł 21 Ustawy o Ochronie Zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 roku mówi: „Zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu, z wyjątkiem tych, o których mowa w art. 33a ust. 1.”)

- Takich kotów w żadnym wypadku nie wolno wyłapywać, nie wolno ich wysiedlać, przepędzać czy w jakikolwiek sposób utrudniać im bytowania w miejscu, które sobie wybrały. A już z całą pewnością nie powinno się ich umieszczać w schroniskach – radzi Alicja Dorsch.

Nie musimy obawiać się, że koty wolno żyjące nie poradzą sobie w mroźne zimowe noce albo w upalne letnie dni. Natura przystosowała je do życia w takich warunkach i zwierzęta doskonale wiedzą co trzeba zrobić, aby przetrwać. Ze strony człowieka potrzebna jest niewielka pomoc, np. miska z  wysokokalorycznym jedzeniem zimą.



SPRAWDŹ U SĄSIADÓW

Druga grupa to koty, które mają właściciela, ale nie żyją w zamknięciu i swobodnie wychodzą na spacery, kiedy tylko mają na to ochotę, a gdy mają dość spacerów, wracają do swojego domu. Jak zachować się w przypadku spotkania z takim zwierzęciem?

- Należy pamiętać, że takie koty nie są kotami bezdomnymi! Jeśli więc ktoś zauważy zdrowo wyglądającego kota w swojej okolicy - zanim zgłosi go do schroniska – powinien ustalić czy nie jest to kot sąsiadów - mówi A. Dorsch.

Zbyt duża troska o miauczącego czworonoga może więc wcale nie być dobra. Pobyt  w schronisku to duża trauma dla każdego kota, a  kotek mający swoich właścicieli, z całą pewnością woli swój własny dom.

- Apelujemy do właścicieli kotów wychodzących, aby chipowali swoje koty. Dzięki microchipowi jesteśmy w stanie szybko skontaktować się z właścicielem kota i zwierzę ma szansę wrócić do domu, a nie tkwić w schronisku narażony na stres i wielką tęsknotę - uczula Alicja Dorsch.



POMAGAJMY Z GŁOWĄ

Ostatnia grupa, która wymaga już pomocy człowieka, to koty bezdomne, czyli oswojone zwierzaki domowe, które miały właściciela, miały dom, ale z jakiegoś powodu go straciły, bo na przykład się zgubiły albo – co gorsza - zostały wyrzucone.

- Takim kotom należy pomóc. Jeśli więc kot podchodzi do ludzi, łasi się, pozwala głaskać, a jesteś przekonany, że nie mieszka w okolicy i nie jest kotem Twoich sąsiadów – możesz zrobić mu zdjęcie i ogłosić, że kot błąka się na Twojej ulicy, może ktoś rozpozna swoją zgubę? Jeśli to nie pomoże możesz go zgłosić do schroniska, być może tam odnajdzie go właściciel lub stamtąd trafi,  do nowego domu – mówi Alicja Dorsch.

Podsumowując: pomagajmy z głową, bo nasza nadopiekuńczość, na równi ze skrajną obojętnością na los kotów, mogą wyrządzić im krzywdę. Pomagajmy, gdy widzimy, że kot jest porzucony, że jest chory albo ranny. W innych przypadkach miauczące czworonogi wcale nie chcą, aby im „pomagać”  umieszczając je w schronisku.

 

Źródło: Pilskie Schronisko dla Zwierząt "Miluszków"